Wiadomości

Gorący spór o granice Gorzowa! Kolejna gmina mówi „nie” i nie zamierza odpuszczać!

7 lutego 2025, 13:56, Oprac.: Marcin Kluwak
Źródło: Gmina Santok
Plany powiększenia Gorzowa o sąsiednie gminy wzbudzają coraz większe emocje. Po Kłodawie, która stanowczo sprzeciwiła się pomysłowi włączenia jej terenów do miasta, teraz do protestu dołącza gmina Santok. Mieszkańcy i lokalne władze są wściekli – nie zgadzają się, by ich miejscowości stały się częścią Gorzowa bez ich zgody!

„Nic o nas bez nas!” – wójt Santoka ostro o planach Gorzowa

Samorządowcy z Santoka nie mają złudzeń – propozycja poszerzenia granic Gorzowa odbywa się bez należytych konsultacji z mieszkańcami, a decyzje podejmowane są za ich plecami. Wójt Józef Ludniewski podkreśla, że nie pozwolą na to, by przyszłość ich gminy była ustalana w oderwaniu od głosu jej mieszkańców.

– Rozumiemy potrzeby rozwojowe Gorzowa, ale nie kosztem naszej gminy! Takie działania mogą oznaczać dla nas ogromne konsekwencje finansowe, administracyjne i społeczne – podkreśla Ludniewski.

Rada Gminy Santok jednogłośnie przyjęła stanowisko sprzeciwiające się zmianie granic. Mieszkańcy są oburzeni, że tak ważne decyzje mogą zapaść bez ich udziału.

Strach przed wchłonięciem – mieszkańcy boją się utraty wpływu na swoją przyszłość

Dla wielu mieszkańców perspektywa przyłączenia do Gorzowa oznacza utratę tożsamości i pogorszenie jakości życia. Obawiają się, że ich potrzeby zostaną zepchnięte na dalszy plan, a decyzje dotyczące lokalnych inwestycji będą zapadać w ratuszu, gdzie ich głos nie będzie miał już takiej siły przebicia jak obecnie.

– Teraz mamy 15 radnych na 9 tysięcy mieszkańców. W Gorzowie 25 radnych przypada na ponad 100 tysięcy osób. To oznacza, że nasz wpływ na decyzje dramatycznie się zmniejszy! – zauważa jeden z mieszkańców.

Co dalej? Czy Gorzów zignoruje sprzeciw sąsiednich gmin?

Władze Gorzowa argumentują, że poszerzenie granic to konieczność, bo bez tego miasto może wkrótce stracić status miasta prezydenckiego. Podkreślają, że to szansa na rozwój i większe środki z budżetu państwa. Jednak sąsiednie gminy widzą w tym zagrożenie – w ich ocenie to próba ratowania budżetu Gorzowa kosztem lokalnych społeczności.

Na ten moment nie ma jasnej odpowiedzi, co dalej. Sprzeciw Kłodawy i Santoka to mocny sygnał dla władz województwa i rządu, które ostatecznie podejmą decyzję w tej sprawie. Jedno jest pewne – mieszkańcy podogorzowskich gmin nie zamierzają poddać się bez walki!

Czy Gorzów przeforsuje swoje plany mimo oporu lokalnych społeczności? Sprawa nabiera tempa, a kolejne tygodnie mogą przynieść jeszcze większe emocje i zaostrzenie konfliktu!


Podziel się


Komentarze



Pozostałe wiadomości