Nowe regulacje obejmują niemal cały kraj, z wyjątkiem trzech województw: podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i łódzkiego, które dostały dodatkowy rok na dostosowanie się do przepisów. Pozostali właściciele domów mają do wyboru: zainstalować kosztowne filtry albo wymienić kominek na nowy.
Koszty? Od 1500 zł za podstawowy elektrofiltr do nawet kilku tysięcy za specjalistyczne wkłady kominowe. A to dopiero początek wydatków.
W przeciwieństwie do wcześniejszych programów ekologicznych, tym razem państwo nie przewidziało żadnych dopłat na modernizację kominków. To oznacza, że całość kosztów spada na mieszkańców.
Tymczasem w całym kraju pojawili się oszuści, którzy próbują wykorzystać sytuację. Oferują modernizację kominków za nawet 8 tysięcy złotych, zapewniając, że ich urządzenia „spełniają wszystkie normy”. Eksperci ostrzegają: nie daj się nabrać! Przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy warto sprawdzić certyfikaty i opinie firmy.
Mieszkańcy zgłaszają problemy z dokumentacją techniczną, którą urzędy wymagają nawet dla kominków zamontowanych kilkanaście lat temu. W jednym z przypadków urzędnik zagroził… zabraniem kominka do laboratorium w celu przeprowadzenia badań!
Absurdalne wymagania i długie procedury sprawiają, że wielu właścicieli domów nie wie, co robić. Jedno jest pewne – kontrole się nie zatrzymają, a kary są coraz częściej nakładane.
Pierwsze kontrole ruszyły jeszcze jesienią, ale teraz nabrały tempa. Urzędnicy gminni sprawdzają domy, a za brak dostosowania się do nowych norm grozi:
Specjaliści zalecają, by nie działać pod presją, ale też nie czekać do ostatniej chwili. Warto skonsultować się z kilkoma certyfikowanymi specjalistami, porównać oferty i wybrać najlepsze rozwiązanie. Tylko w ten sposób można uniknąć przepłacania i nie dać się oszukać.
Nowe przepisy to kolejny etap ekologicznej transformacji. Wcześniej objęły one tzw. „kopciuchy”, czyli stare piece grzewcze. Teraz przyszedł czas na kominki.
Problem w tym, że poprzednie zmiany były wspierane finansowo przez państwo, a teraz właściciele domów zostali pozostawieni sami sobie.
Czy Polacy poradzą sobie z kosztowną modernizacją? Czy kontrole wymuszą kolejne wydatki? Jedno jest pewne – to dopiero początek zmian.