O tym bulwersującym zdarzeniu, które miało miejsce w Gorzowie Wielkopolskim, szeroko pisał na swoich łamach portal gorzowianin.com. Wszystko działo się w sobotę 2 stycznia po godz. 14 przy ul. Kwiatowej na gorzowskim Zawarciu. W rejonie wałów biegały dwa owczarki niemieckie bez smyczy i kagańców.
W pewnym momencie dwa owczarki niemieckie zaatakowały yorka, którego na smyczy prowadziła 10-letnia dziewczynka. Mały york nie miał szans z dużymi psami, przez które został rozszarpany. Dziecko uciekło z płaczem i poprosiło o pomoc osoby znajdujące się w pobliżu. Owczarki zaatakowały również drugiego psa, który został dotkliwie pogryziony. Właściciel czworonoga, próbował bronić swojego kundelka przed owczarkami, ale sam został pogryziony w rękę.
Sprawą zajęli się policjanci, którzy dotarli do właścicielki owczarków niemieckich. - We wtorek 5 stycznia kobieta została przesłuchana. Usłyszała zarzut z artykułu 77 kodeksu wykroczeń, który dotyczy niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Właścicielka psów przyznała się do winy i wyraziła skruchę. Tłumaczyła, że owczarki uciekły z posesji podczas jej nieobecności. Wobec kobiety został skierowany wniosek o ukaranie do sądu – komentuje w rozmowie z portalem gorzowianin.com Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie.
Kundelek, który został pogryziony trafił do weterynarza z poważnymi obrażeniami. Wydawało się, że suczka wyjdzie z tego, ale niestety jej stan się pogarszał. W poniedziałek 4 stycznia o godz. 2.30 pan Tomasz zamieścił taki wpis: "Flika bardzo cierpi, skamle i wymiotuje. Nie może stać na łapach.....nie wiem co robić...". Następnego dnia Tomasz poinformował, że Flika nie przeżyła. Tym samym stała się drugą ofiarą, która nie przeżyła ataku agresywnych owczarków niemieckich.