Czym jest kordocenteza? To inwazyjna metoda diagnostyczna, polegająca na pobraniu krwi z pępowiny płodu. Celem zabiegu, który odbywa się pod kontrolą USG, jest uzyskanie krwi płodowej do dalszych testów. Dlaczego był on tak potrzebny pacjentce zielonogórskiego szpitala i jej dziecku?
- Gdy pacjentka trafiła do nas kilka tygodni temu, badania wykazały skrajnie ciężki obrzęk uogólniony płodu – mówi kierownik Klinicznego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego dr n. med. Agata Kuszerska, perinatolog. - Zastanawialiśmy się, czy dziecko przeżyje kilka dni. Było w 25 tygodniu. To skrajny wcześniak, bardzo chory, który po konsultacjach z neonatologami nie miał szans na przeżycie. Obrzęk obejmował całe ciało płodu oraz przesięki do brzuszka i serca płodu.
Przeprowadzone badania u pacjentki wykazały bardzo ciężki i rzadki konflikt serologiczny, który spowodował głęboką anemię u płodu. Była ona przyczyną obrzęku uogólnionego. Immunologiczny obrzęk uogólniony płodu jest chorobą obarczoną skrajnie wysoką śmiertelnością wewnątrzmaciczną. Jedynym ratunkiem było wykonanie kordocentezy z przetoczeniem krwi dopłodowo.
Jak wygląda ten zabieg? - Pod kontrolą USG nakłuwamy powłoki jamy brzusznej, macicę i pępowinę, pobieramy próbkę krwi, sprawdzamy jaki hematokryt ma dziecko i następnie przetaczamy dziecku przygotowaną dla niego krew – wyjaśnia obrazowo dr A. Kuszerska. – Przyszłą mamę przyjęliśmy w piątek, a już w poniedziałek udało nam się zrobić pierwszy zabieg. Hematokryt oceniony w próbce krwi płodu potwierdził skrajną anemię u malucha. Za pierwszym razem przetoczyliśmy prawie 100 ml krwi, co praktycznie wiąże się z transfuzją wymienną u płodu. Stan dziecka zaczął się po przetoczeniu krwi poprawiać. Po trzech dniach zrobiliśmy kolejne nakłucie z podaniem krwi i stan dzidziusia zdecydowanie polepszył się. Na tyle, że podaliśmy sterydy na rozwój płuc i magnez na rozwój mózgu. Neonatolodzy orzekli, że dziecko ma dużą szansę na przeżycie. Obrzęk zniknął, płyny z jam ciała również zniknęły, podniósł się hematokryt. Zrobiliśmy też trzecią kordocertezę i ponownie podaliśmy krew.
Niestety, do głosu doszła natura. Dokładnie dwa tygodnie po przyjęciu pacjentki do szpitala nastąpił przedwczesny poród. Na świat przyszedł Nikodem, który obecnie jest pod opieką neonatologów. – Tuż po porodzie chłopiec ważył 1350 g. W krótkim czasie jednak zszedł do swojej należnej wagi, czyli 950 g – informuje kierownik Klinicznego Oddziału Neonatologii lek. Marzena Michalak – Kloc. – Ta różnica w wadze wynikała z obrzęków, z którymi się urodził, a które w krótkim czasie zeszły.
Dziś stan Nikosia lekarze określają jako ciężki, ale ustabilizowany. Są dobrej myśli.
W opinii dr A. Kuszerskiej, zabiegi, które zostały wykonane, aby uratować maluchowi życie, to jak na skalę województwa lubuskiego ogromny sukces. Do tej pory nikt takiego typu leczenia, ani w zielonogórskim szpitalu, ani innej lubuskiej placówce się nie podejmował. Tym razem było to możliwe, ponieważ do zespołu lekarzy Klinicznego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Uniwersyteckiego dołączył dr n. med. Paweł Kopyra, perinatolog, który ma doświadczenia w tego typu zabiegach. – To świetny specjalista, związany zawodowo z ośrodkami m.in. w Poznaniu i Łodzi – podkreśla dr A. Kuszerska.
Co ważne, akcja ratowania Nikodema nie powiodłaby się, gdyby nie świetna współpraca zarówno z mamą chłopca (wykazała się ogromną cierpliwością i zaufaniem do lekarzy), jak i z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Zielonej Górze, które dostarczało krew do przetoczeń.
- Jestem zbudowana postawą pracowników Centrum – podkreśla dr A. Kuszerska. - Pracowałam w różnych ośrodkach i nigdy nie spotkałam się z tak profesjonalną i pełną zaangażowania współpracą. Na szacunek zasługuje fakt, że udało im się przygotować krew dla dziecka w ciągu zaledwie dwóch dni.
Udany zabieg kordocertezy z równoczesnym przetoczeniem krwi płodu to dowód na to, że ciężarne pacjentki w naszego regionu nie muszą już jeździć na tego typu leczenie np. do Poznania, czy Łodzi. Oczywiście, oby jak najrzadziej musiały z tej możliwości korzystać, bo są to bardzo ciężkie powikłania wiążące się z dużą śmiertelnością. To również dowód na to, że w Zielonej Górze powstaje ośrodek perinatologiczny z prawdziwego zdarzenia.
Mama Nikosia Pani Joanna Rokitnicka z Kierownikiem Klinicznego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego dr n. med. Agatą Kuszerską, perinatologiem.