Pożar w jednym mieszkań we Wschowie wybuchł w nocy z soboty na niedzielę. Dyżurny miejscowej straży pożarnej otrzymał zgłoszenie o płomieniach wydobywających się z okna w budynku wielorodzinnym. Natychmiast na miejsce zdarzenia zostały wysłane zastępy ratowników. Z budynku ewakuowano 15 osób.
Po ugaszeniu ognia, na miejsce zdarzenia dotarli też policjanci, którzy usiłowali ustalić, kto mógłbym podpalić jedno z mieszkań. Podczas rozpytania policjanci zainteresowali się mężczyzną, który siedział na ławeczce i bacznie przyglądał się całej akcji.
- Uwagę mundurowych przykuła walizka, którą mężczyzna miał przy sobie. Jego wyjaśnienia dotyczące darmowego internetu w obrębie ławki nie zbiły z tropu wschowskich policjantów. Mężczyzna przyznał się funkcjonariuszom, że mieszkanie, które paliło się, należy do niego i jego żony – wyjaśnia Marcin Maludy, rzecznik lubuskich policjantów.
W trakcie akcji gaśniczej, w mieszkaniu strażacy znaleźli czerwony kanister, który posłużył do podpalenie. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się policjantom do podpalenia mieszkania. Wyjaśnił, że zrobił to z przyczyn osobistych. Chwilę później 35-letni podpalacz trafił do policyjnego aresztu. W najbliższym czasie usłyszy zarzuty.