Większą śmiertelność kur niż zazwyczaj zauważył kilka dni temu właściciel jednego z komercyjnych gospodarstw w podzielonogórskiej Ochli. Na miejscu zjawili się inspektorzy z Wojewódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej w Zielonej Górze, którzy pobrali próbki do badań. Szybko okazało się, że to ptasia grypa i jej wysoce zjadliwy wirus HPAI. W gospodarstwie, w którym wykryto ognisko, natychmiast wszczęto wszystkie niezbędne procedury. Ptaki zostały zagazowane i wywiezione do utylizacji.
Na ptasią grypę nikt nie wynalazł jeszcze skutecznego lekarstwa. Jedyną, sprawdzoną metodą walki z tą chorobą jest uśmiercenie ptactwa. Uchronić się mogą te gospodarstwa, do których wirus jeszcze nie dotarł, ale dotrzeć może. Najprostszym sposobem roznoszenia tej choroby jest dostęp do poideł z wodą dla ptactwa. Dlatego też władze weterynaryjne apelują o zamykanie ptactwa w kurnikach i odpowiednią bioasekurację.
O ptasiej grypie głośno było już kilka lat temu. To w podgorzowskim Deszcznie wykryto pierwsze ogniska tej choroby. Ptasia grypa szybko rozprzestrzeniła się na inne regiony, a walka z tą chorobą trwała wiele miesięcy i pochłonęła ogromne ilości pieniędzy.