Wszystko zaczęło się od 28-letniego mężczyzny, który uznał, że porzucone części samochodowe na jednej z posesji to świetna okazja do szybkiego zarobku. Zorganizował taczkę, załadował swój łup i wyruszył, by ukryć zdobycz. Tyle że plan szybko runął – skradzione elementy okazały się zbyt ciężkie, a złodziej musiał porzucić taczkę razem z całym ładunkiem.
Ale historia nie kończy się tutaj! Po pewnym czasie dwóch innych mężczyzn – 37-latek i jego 38-letni kolega – natknęło się na pełną taczkę porzuconych części. Nie zastanawiali się długo – przejęli ją i postanowili sprzedać swój „znalezisko” w punkcie skupu złomu.
Policja szybko namierzyła zarówno pierwszego złodzieja, jak i dwóch kolejnych „znalazców”. Choć nie mieli ze sobą nic wspólnego, los połączył ich w jednej sprawie kryminalnej. Wszyscy trzej zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy ze Strzelec Krajeńskich i usłyszeli zarzuty. Teraz grozi im nawet do 5 lat więzienia.
- To wyjątkowy przypadek, w którym skradzione rzeczy padły łupem dwóch różnych sprawców – komentuje Tomasz Bartosz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie.
Morał? Jeśli znajdziesz na ulicy taczkę pełną części samochodowych, lepiej zapytaj, skąd się tam wzięła. Bo inaczej historia może skończyć się w sposób, którego nie przewidzisz