Rok 2020 nie rozpieszcza przedsiębiorców z bazaru w Słubicach. Po raz trzeci w tym roku spotkał ich lockdown. Za pierwszym razem przygraniczne targowisko było zamknięte od marca do czerwca z powodu wprowadzonych przez polski rząd obostrzeń. Następnie w sierpniu, bazar został zamknięty z powodu kornawirusa – u 8 sprzedawców wykryto COVID-19. Natomiast teraz, to strona niemiecka wprowadziła lockdown, który uderza również w przedsiębiorców ze Słubic.
- Ten rok jest dla nas katastrofalny, a obecna sytuacja to dla nas gwóźdź do trumny. Bazujemy na klientach niemieckich, a ten lockdown całkowicie odciął nas od nich. Aż 95-99% osób robiących u nas zakupy, to właśnie obywatele Niemiec. Dzisiaj naliczyłem na parkingu pięć samochodów na niemieckich numerach rejestracyjnych, były to osoby, które zdecydowały się przyjechać do nas aż z Berlina. Natomiast nasi klienci z Frankfurtu nad Odrą i całej Brandenburgii nie mogą u nas zrobić zakupów, bo rząd tego landu zakazał małego ruchu przygranicznego i wprowadził kwarantannę. Jesteśmy po prostu w tragicznej sytuacji – mówi w rozmowie z lubuskie24.pl Paweł Sławiak, prezes stowarzyszenia "Odra", które zarządza słubickim bazarem.
Niektórzy przedsiębiorcy przyznają wprost, że nie wiedzą czy przetrwają kolejny lockdown, bo nie wszyscy mają oszczędności i niektórzy z nich są na skraju bankructwa. Doszło nawet do tragedii. Właściciel jednej ze słubickich restauracji powiesił się, ponieważ nie wytrzymał psychicznie całej sytuacji i stracił praktycznie wszystkie dochody.
W sobotę 19 grudnia część boksów na targowisku była pozamykana, ponieważ przedsiębiorców nie stać na to, aby otwierać stoiska, kiedy nie ma klientów. Natomiast ci, którzy zdecydowali się handlować, podpierali ściany i załamywali ręce. Bazar po prostu świecił pustkami.
- Sytuacja u mnie jest tragiczna. To co ja dzisiaj zamówiłam z towaru, to jest śmiechu warte. Wszystko stoi, nic nie sprzedaję, bo nie ma klientów. Ludzie zostają bez pieniędzy, bo nie mają pracy. My jesteśmy uzależnieni od klientów z Niemiec i bez nich nie istniejemy. Człowiek teraz żyje z dnia na dzień, nic nie możemy zaplanować. Nie wiem co będzie jutro i czy przetrwam- opowiada pani Marta, sprzedawca pieczywa na bazarze w Słubicach.