We wtorek 2 lutego w Sądzie Rejonowym w Międzyrzeczu ruszył proces w sprawie 69-letniego Tadeusza M. ze Skwierzyny, który poćwiartował ciało swojej konkubiny. Proces rozpoczął się bez udziału 69-latka chociaż mężczyzna od grudnia 2020 roku jest osobą poszukiwaną. Więcej na temat samego startu procesu przeczytasz w artykule „Tadeusz poćwiartował ciało swojej konkubiny. Ruszył proces, chociaż mężczyzna jest poszukiwany”.
Podczas wtorkowej rozprawy sędzia Krzysztof Martysz odczytywał zeznania Tadeusza M., które są po prostu szokujące i opowiadają o kulisach zbrodni, jaką było poćwiartowanie zwłok Józefy.
- Nie przyznaje się do zabójstwa, natomiast przyznaje się do poćwiartowania zwłok. Od 10 lat żyłem z Józefiną w konkubinacie, układało się między nami dobrze. Jak to w każdym związku zdarzały się kłótnie, poza tym lubiliśmy wspólnie pić alkohol. Pamiętam, że było to tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2019. Piliśmy wspólnie z Józią alkohol. Były to chyba ze cztery nalewki. W pewnym momencie powiedziała, że źle się czuje i bolą ją korzonki, chciała położyć się do łóżka. W pewnym momencie przewróciła się na ziemię. Próbowałem ją podnieść, ale nie dałem rady. Dlatego zostawiłem ją na podłodze i dałem jej poduszkę pod głowę. Kiedy wstałem następnego dnia, Józefa była już sztywna. Poszedłem sprzedać złom, kupiłem alkohol i piłem do wieczora. Wtedy wpadłem na pomysł, aby związać Józefę za pomocą linki i przeciągnąć jej ciało do szopki, a następnie poćwiartować zwłoki. Udało mi się, bo szopka jest oddalona od mieszkania około 5 metrów. Za pomocą siekiery odrąbałem jej głowę, a następnie tułów, nogi i ręce. Następnie schowałem jej głowę do torby i poszedłem nad rzekę, gdzie wrzuciłem jej głowę do wody. To samo zrobiłem z tułowiem – odczytywał zeznania Tadeusza M., sędzia Krzysztof Martysz z Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu.
Następnie Tadeusz M. wrócił do szopki, gdzie zamierzał dalej ćwiartować nogi i ręce, jednak mężczyzna postanowił, że dokończy to następnego dnia, ponieważ był już zmęczony. Jednak następnego dnia się upił i zapomniał o tym. Przez kilka dni 69-latek. pił alkohol i kiedy zobaczył, że reszta ciała Józefy leżąca w szopce zaczyna sinieć, przykrył je kołdrą.
- Dywan oraz rzeczy osobiste wrzuciłem do kontenera że śmieciami w parku. Ciało rozdzielałem tylko w szopce, nie paliłem jej ciała czy rzeczy. Józefa rentę otrzymywała 25 dnia każdego miesiąca. Pobierałem na nią obiady, chociaż ona już nie żyła. Postanowiłem że będę odbierał obiady, a ludziom mówiłem że Józefa wyjechała do siostry. Wystraszyłem się wtedy, nie wiem dlaczego nie zadzwoniłem po pomoc. Postanowiłem złożyć prawdziwe wyjaśnienia, ponieważ gryzie mnie sumienie. Razem z Józefą piliśmy alkohol, ale nie codziennie, ponieważ nie zawsze mieliśmy pieniądze. Natomiast po jej śmierci piłem już codziennie – odczytywał zeznania sędzia Martysz.
Prokurator żąda 3 lat więzienia dla Tadeusza M., natomiast obrońca uniewinnienia lub łagodnej kary. Ogłoszenie wyroku w tej sprawie jest zaplanowane na poniedziałek 15 lutego. Gdyby się okazało, że odnaleziono zwłoki Tadeusza M., ponieważ sąd bierze pod uwagę, że mężczyzna zniknął, ponieważ mógł popełnić samobójstwo - wówczas wyrok nie zostanie ogłoszony, a postępowanie zostanie umorzone.