- Odrąbał jej łapę siekierą. Nie wiedział nawet, że to suczka, więc nazywał ją Murzyn. Jak często udowadniał jej, jak bardzo ją nienawidzi? Ile potrzebował dni, żeby ją złamać raz na zawsze? Czy stało się to zanim odrąbał jej siekierą łapę, czy to była tylko jego "wisienka na torcie" wielomiesięcznej przemocy? - czytamy na stronie OTOZ Animals - Inspektorat Zielona Góra.
- No uciął, bo się zraniła – opowiadał kolega właściciela. Następnie suczka z obciętą łapką została wrzucona do zabłoconego, brudnego boksu. - Właściciel Nolli nie żyje, co by się z nią stało, gdyby wciąż żył? Nie chcemy nawet o tym myśleć – podkreślają „Animalsi”.
Nolla, bo tak została nazwana suczka, przebywa obecnie w zielonogórskim schronisku, w zgiełku szczekających psów. Nie potrafi się odnaleźć w tym wszystkim, jest przerażona i sparaliżowana. Chociaż jest już wolna od oprawcy, zabrana z miejsca, w którym każdy jej dzień był pełen cierpienia, to nie odzyskuje tutaj spokoju ducha.
- Nie radzi sobie z sikaniem na spacerach. Nie porusza się odważnie, żwawo. Ciągle się skrada, kryje, rozgląda, chowa. Za dużo psów, za dużo ludzi. Podczas spacerów kuśtyka, opiera ciężar także na kawałku pozostałej kończyny. Prędzej czy później skończy się to otarciami i ranami. Musimy zabrać ją do specjalisty, czy jest szansa by poruszała się z pomocą protezy. Prosimy was o wsparcie opieki weterynaryjnej, która ma na celu umówienie jej na wizytę u ortopedy, a następnie zorganizowanie dla niej protezy – apeluje OTOZ Animals z Zielonej Góry.
Możliwe, że będzie to kosztować kilka tysięcy lub kilkanaście. Nie wiadomo również czy wcześniej nie będzie musiała być operowana, tak aby na łapę można było założyć protezę.
Ponadto „Animalsi” szukają dla Nolli nowego domu. Tylko opuszczając schronisko, ma szansę szybko przestać się bać. Bez miłości człowieka, który zabierze ją do domu, to nie możliwe.