Zielona Góra to miasto, które raczej nie kojarzy się z piłką nożną, ale realia szybko mogą ulec zmianie. Do tego już niedługo Zielona Góra będzie miejscem wielkiego piłkarskiego święta. 28 lutego o godz. 13:00 miejscowa Lechia podejmie na własnym obiekcie Legię Warszawa. Przyjazd klubu dominującego w ostatnich latach to coś, co samo w sobie jest ważnym wydarzeniem, ale tu przecież dochodzi jeszcze stawka. Podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego zmierzą się z Legią w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski. Czy zielonogórzan stać na sprawienie niespodzianki?
Bukmacherzy nie mają wątpliwości – kursy jednoznacznie wskazują na spokojne zwycięstwo Legii. Osoby zainteresowane typowaniem tego starcia powinny wziąć pod uwagę bonusy bukmacherskie bez depozytu. Bonus bez depozytu to świetne rozwiązanie dla tych, którzy lubią typować, ale niekoniecznie chcą wykorzystywać do tego własne środki.
Mówienie, że Legia jest zdecydowanym faworytem, nie może w żaden sposób dziwić. W końcu mowa o drużynie, która jest w czołówce polskiej Ekstraklasy. Z drugiej strony nie tylko to jest ważne – wystarczy spojrzeć na różnice poziomów. Lechia Zielona Góra jest czołowym zespołem, ale w trzeciej lidze. Obie drużyny dzielą trzy klasy rozgrywkowe!
Nie zapominajmy jednak o tym, że w sporcie może zdarzyć się wiele. Bardzo często możemy zresztą usłyszeć o różnych niespodziankach. Przykładów nawet nie trzeba specjalnie szukać – Lechia Zielona Góra podczas pucharowych zmagań pokonała choćby Radomiaka czy Jagiellonię. Tak więc różnica trzech klas rozgrywkowych nie powinna nikogo przestraszyć. Oczywiście w jednym i drugim przypadku Lechia nie zaliczała się do faworytów. Choć rzecz jasna Radomiak Radom i Jagiellonia Białystok to nie jest ta sama półka, co Legia Warszawa.
Warto też zwrócić uwagę na zasady obowiązujące w Pucharze Polski. Dla niezorientowanych – na każdym etapie jest jeden mecz. Kiedy spotykają się zespoły z różnych klas rozgrywkowych, gospodarzem jest drużyna grająca na niższym poziomie. Kiedy klasy rozgrywkowe są takie same, decyduje losowanie.
Różnie można oceniać taki format, ale nie ulega wątpliwości, że jest to pewien handicap dla ekip z niższych lig. Własny doping może zdziałać cuda. Do tego wszystkiego starcie Lechii z Legią urasta do rangi meczu sezonu. Taka jest specyfika krajowego pucharu – mało prawdopodobne, że oba kluby w najbliższych latach spotkają się na tym samym poziomie. Tymczasem w krajowym pucharze różnica poziomów nie ma znaczenia – jest własny stadion, 90 minut walki i szansa na osiągnięcie czegoś, co będzie wspominane latami. Piłkarze Lechii już zrobili wiele, ale wszyscy chyba znamy powiedzenie o apetycie – możemy mówić o pięknej przygodzie, ale ta przygoda jeszcze się nie zakończyła. Jej kolejny rozdział zostanie napisany w ostatni dzień lutego. Jeżeli znów uda się odnieść sukces, zostanie już tylko jeden mecz od finału.
Mecze, w których mierzą się zespoły z różnych klas, świetnie pokazują, jak wielopoziomowa jest piłka nożna. Legia Warszawa pierwsze oficjalne spotkanie rozegrała w styczniu, z kolei dla Lechii Zielona Góra to właśnie mecz krajowego pucharu będzie pierwszym w 2023 roku. Pierwsza wiosenna kolejka ligowa odbędzie się w pierwszy weekend marca.
Trudno powiedzieć, czy fakt ten będzie sprzyjał gospodarzom, ale na pewno nie możemy mówić o natłoku meczów. Chociaż, gdyby nawet było inaczej, to i tak starcie z Legią najprawdopodobniej miałoby zdecydowanie największą wartość. Kto wie, może to dla zespołu z Zielonej Góry najważniejszy pojedynek w tym dziesięcioleciu? Warto też spojrzeć na to wszystko pod kątem trybun – klub z miastem mają wspólny cel – 5 tysięcy ludzi na trybunach. Istotne jest również to, że gdyby chodziło wyłącznie o zainteresowanie, nie byłoby problemu (pewnie i więcej osób by przyszło). Krótko mówiąc, trzeba zadbać o względy bezpieczeństwa. Stadion musi zostać przygotowany na przyjęcie zorganizowanych grup kibiców.
Wypada też zatrzymać się przy murawie, na jakiej obu ekipom przyjdzie walczyć o półfinał krajowego pucharu. Nie wiemy, co się wydarzy, ale luty czy marzec to miesiące, podczas których pogoda potrafi spłatać figla. Przekonali się zresztą o tym nawet w Ekstraklasie – niektóre drużyny musiały rywalizować w niełatwych warunkach. Do tego nie wszystkie spotkania doszły do skutku. Okazało się, że większe możliwości finansowe niekoniecznie zmieniają sytuację.
Pozostaje mieć nadzieję, że 28 lutego w godzinach popołudniowych dominować będzie atmosfera piłkarskiego święta. Lechia swoją postawą na to zwyczajnie zasługuje.