W niedzielę 27 grudnia do Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie dotarła pierwsza partia szczepionek przeciwko COVID-19. Pierwszą osobą, która otrzymała szczepionkę jest profesor Jerzy Sieńko z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Pomorskiego Uniwersytetu w Szczecinie. Była to pierwsza osoba w całym województwie lubuskim, która została zaszczepiona.
- Jestem ogromnie wdzięczny kierownictwu szpitala, że jako pracownik tej lecznicy zostałem wybrany jako pierwszy do szczepienia. Ta szczepionka daje mi gwarancję, że nie umrę z powodu koronawirusa. Nie bolało w ogóle, był to zabieg zupełnie bezbolesny. Minęło już 15 minut, nic się ze mną nie dzieje. Nie dostałem żadnego wstrząsu anafilaktycznego, czuję się świetnie. Innym medykom, którzy nie chcą się szczepić powiedziałbym „Chcesz żyć, to zaszczep się”. Ja chcę żyć, dlatego się zaszczepiłem. Poza tym mam 80-letniego ojca, którego nie chcę zarazić. Mam też pacjentów, który nie chcę zarazić. Dzisiaj mamy przełomowy i ważny dzień. Dzisiaj rozpoczyna się walka z tą współczesną zarazą, a szczepionka jest jedyną bronią – podkreśla profesor Jerzy Sieńko z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Pomorskiego Uniwersytetu w Szczecinie.
Łącznie do gorzowskiego szpitala dotarło 15 ampułek ze szczepionką COVID-19, która pozwoli na zaszczepienie 75 osób osób. W poniedziałek 28 grudnia zostanie przywieziona kolejna partia szczepionek, która będzie zawierała już 150 dawek. - Licząc moment, kiedy w hurtowni szczepionka została przepakowana, jest ona ważna do 31 grudnia 2020 roku do godz. 15.06. Dostawy będą częste i małe, tak aby szpitale poradziły sobie z akcją szczepienia, a szczepionki nie trafiły do utylizacji. Osoba zaszczepiona będzie mogła przyjąć drugą dawkę po 21 dniach – komentuje Karolina Gaweł, kierownik apteki szpitalnej w Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
Szczepienia rozpoczęły się także w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze.
- Na pierwszy ogień poszedł szef szpitala dr Marek Działoszyński, któremu igłę wbiła Bogusława Buśko, pielęgniarka oddziałowa z zakaźnego. Następnie szczepili się Antoni Ciach, dyr. ds. lecznictwa, Emil Korczak, naczelny lekarz i Jacek Smykał, kierownik oddziału zakaźnego. To po to, by dać przykład, zachęcić do zaszczepienia się. Następnie kłuli się pracownicy zakaźnego, SOR i innych oddziałów. Zaopatrzeni w specjalny certyfikat wyraźnie czuli się spokojniejsi. - To ważny krok ludzkości - podkreślał dr Smykał, na którego oddziale pojawił się przecież pacjent „0”. Teraz będziemy szczepić kolejne osoby z personelu, tak, by zmniejszyć ryzyko zakażenia - informuje zielonogórski szpital