Wszystko działo się w maju 2020 roku na jednej z ulic w Dobiegniewie w powiecie strzelecko-drezdeneckim. Policjanci próbowali zatrzymać do policyjnej kontroli 34-letniego kierowcę forda, jednak ten zignorował sygnały świetlne oraz dźwiękowe i zaczął uciekać.
- Kiedy kierowca forda zorientował się, że droga jest zablokowana przez przejeżdżające pojazdy wjechał na chodnik nie zważając nawet na pieszych, których zmuszał do ucieczki sprzed rozpędzonego samochodu. Jego skrajna nieodpowiedzialność mogła skończyć się tragedią dla niewinnych przechodniów, którzy w zderzeniu z rozpędzonym autem mogli doznać poważnych obrażeń ciała, a nawet stracić życie. Zagrożenie było poważne z uwagi na porę dnia i zatłoczone ulice i chodniki – opowiada Marcin Maludy, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Na szczęście pościg nie trwał długo, ponieważ kierowca forda stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w betonowe ogrodzenie. Chwilę później został zatrzymany. Usłyszał zarzuty związane z niezatrzymaniem się do kontroli i sprowadzeniem bezpośredniego zagrożenia w ruchu lądowym. Policjanci i prokurator wnioskowali o jego tymczasowe aresztowanie. Jednak mężczyzna nie trafił do aresztu.
- Mężczyzna zmienił miejsce zamieszkania i przez ostatnie kilka miesięcy ukrywał się przed organami ścigania. Za 34-latkiem wydano list gończy. W jego poszukiwania zaangażowani byli kryminalni ze Strzelec Krajeńskich, którzy intensywnie pracowali, aby mężczyznę jak najszybciej namierzyć i zatrzymać. Nieoceniona okazała się współpraca z policjantami z Komendy Miejskiej w Szczecinie. To właśnie w tym mieście 34-latek został zatrzymany w jednym z mieszkań. Był kompletnie zaskoczony widokiem mundurowych – podkreśla Maludy.
Tym razem zatrzymany 34-latek trafił do aresztu. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 8 lat więzienia.